Uwielbiam morze. Spędzam tam przynajmniej kilka dni prawie każdego roku. A wiadomo, że jeśli jesteśmy już nad morzem, to co jest tam bardziej charakterystycznego i wspaniałego niż świeże ryby prosto z połowu?
Kiedy pracowałam z koleżankami przy plaży, odwiedzał nas pewien stary rybak. Uwielbiał opowiadać o sobie, swoich podróżach i pracy. Udało nam się z nim zaprzyjaźnić, dzięki czemu wielokrotnie służył nam radą. Szczególnie wtedy, kiedy chodziło o nasze zdrowie.
Ów uprzejmy, starszy jegomość zdradził nam kilka tajników swojego fachu. I niestety ukazał smutną prawdę, jak po raz kolejny wykorzystuje się ludzką niewiedzę.
Siedząc na plaży już od 7 czy 8 mogłyśmy zobaczyć, jak rybacy wracają z porannego lub nocnego połowu. Dokładniej – wyprawiali się nad ranem aby zdjąć i opróżnić sieci. W tym samym mniej więcej czasie, w dół plaży, w stronę przystani, wędrowały gromady spragnionych świeżutkiej rybki turystów. Dumni z siebie wracali nieraz z całymi wiadrami wypełnionymi po brzegi dopiero co wyjętymi z sieci rybami.
Jedne z najczęściej na Bałtyku poławianych są flądry i dorsze. Flądry to ryby żyjące przy dnie (często zagrzebane w mule), drapieżne, żywiące się ikrą ryb, małżami i owadami. Wszystkie zanieczyszczenia jakie znajdują się w wodzie opadają z czasem na dno, a muł bardzo dobrze je absorbuje. Ryby żyjące w tej strefie, oraz żywiące się organizmami również stamtąd pochodzącymi, charakteryzują się znacznie silniejszym skażeniem tkanek niż ryby żyjące w wyższych partiach wód. Ogólnie jest to jedna z tańszych ryb, jednak odradza się spożywanie jej zbyt często. Lepiej skosztować trochę drożnych, ale mniej „wzbogaconych” gatunków.
Gdy na morzu szaleje sztorm, rybacy nie ściągają sieci. Kiedy taka pogoda utrzymuje się 2-3 dni, ryby złapane w sieć umierają szybko i zaczynają puchnąć, kiedy leżą w wodzie. Dochodzi do pośmiertnych zmian w organizmie – tworzy się dużo histaminy (która dla nas w nadmiernej ilości jest bardzo szkodliwa). Unoszą się tak na powierzchni dobę lub dwie, obijając się o siebie na silnych falach. Mówi się też, że ulegają „zaparzeniu”. Taka ryba ani nie jest zdrowa, ani smaczna. Ci rybacy, którzy są nieuczciwi, nie informują o tym kupców, często nawet nie obniżają cen. Kto wie – ten kupuje w dobrym czasie. Kto nie wie – jego strata. Natomiast spotkać można wielu rybaków, którzy chętnie udzielą odpowiedzi na pytania, są godni zaufania i nie narzekają na brak klientów.
Gdzie i kiedy warto kupować?
Na pewno w pogodne dni, jeśli wcześniej nie było sztormu. Dobrze jest dowiedzieć się, jak często ściągane są sieci (najlepsza odpowiedź jaką można usłyszeć, to: codziennie). Lepiej kupować gatunki żyjące krótko, ponieważ w rybach żyjących np. 50 lat kumuluje się znacznie więcej toksyn. Rybą długowieczną jest tuńczyk, karmazyn, czy halibut. Oczywiście większe znaczenie ma wiek, w którym są one odławiane niż wiek, którego mogą dożyć.
Jeśli nie jesteśmy nad morzem, a mamy ochotę na dobrą rybę – lepiej darować sobie zakupy w hipermarkecie i skoczyć do najbliższego rybnego.
Fenomen pangi
Ryba ta pochodzi z Wietnamu i z uwagi na swoje upodobania do odbywania tarła poza granicami tego kraju, jest chwytana i hodowana w małych zbiornikach. Ponieważ informacje na ten temat dotarły do mnie na jednym z wykładów, postanowiłam poszukać większej ilości informacji. Jednym smakuje, inni uważają, że jest bez smaku. Filety całkowicie bez ości a mięsko delikatne. Idealna, prawda?
Podobno pangi dzieli się na te o czerwonym i o białym mięsie (biała jest podobno szlachetniejsza). Jak z czerwonej pangi łatwo zrobić lepszą odmianę, przy niewielkim nakładzie finansowym? Za pomocą wody utlenionej…
Można spotkać się z różnymi opowieściami co do hodowli tych ryb. Według jednej z nich pangi są przechowywane w ogromnym ścisku, i żywione mączką kostną lub… ludzkimi odchodami.
Wyjazd na wakacje, jadłodajnie, smażalnie, stoiska z rybami… Najważniejsze jest zwrócenie uwagę na świeżość ryby. Krucha i delikatna, bez nieprzyjemnego zapachu jest z reguły dobra. Gdy wybierasz gatunek ryby, szczególnie które dajesz dzieciom czy kobiecie w ciąży (i oczywiście jesz Ty sam), rób to z głową. Na liście tych wszystkich ryb, które warto jeść, panga z pewnością nie zajmuje miejsca w czołówce. Jeśli tylko możesz, skosztuj innych gatunków. A na pewno wcześniej warto poszukać rzetelnych informacji na temat ich występowania i hodowli.
I z całą pewnością, najlepszą rzeczą pod słońcem jest będąc nad morzem, mieć za przyjaciela rybaka 🙂
Najnowsze komentarze